sobota, 29 września 2012

Wynik mojej nudy.

Ach, jak ja kocham zabawy ostrością w aparacie!
 To zdjęcia moich ostatnich wygłupów, które jako nieliczne nadają się do pokazania.


A w tym zdjęciu się zakochałam.

piątek, 24 sierpnia 2012

Tie-Dye koszulki. :D


Tie-Dye ( z ang. wiązać – barwić) to metoda farbowania ubrań polegająca na składaniu ich w mniej lub bardziej określony sposób i w takiej postaci kolorowanie ich, by uzyskać pożądany wzór, za pomocą plam i zacieków. Prosto mówiąc: są to kolorowe ciuchy, zazwyczaj t-shirty, które możemy kojarzyć głownie z kulturą hipisowską.


Co nam jest potrzebne?
  • Koszulka najzwyklejsza, jaką tylko chcemy, najlepiej biała oczywiście. :)
  • Barwniki do ubrań (dostaniemy je w każdej pasmanterii za ok. 2 zł.).
  • Gumki recepturki.
  • Duuuuuuuża ilość wrzątku i cierpliwości.
  • Soda i sól kuchenna też się przydadzą.
  • Warto zaopatrzyć się w naczynie w którym będziemy eksperymentować (mogą ścianki zafarbować więc uwaga) najlepiej gdyby miało przykrywkę. 

I co dalej?
By farba dobrze złapała tkaninę, dobrze jest zanurzyć koszulkę w gorącej wodzie zmieszanej z 1 łyżką sody kuchennej i potrzymać ją w takim wywarze przez kilka minut. Powinniśmy się zaopatrzyć w gumowe rękawice, by uniknąć poparzeń, ponieważ nieraz będziemy musieli zamieszać t-shirtem we wrzątku. Po wyjęciu z sody, wyciskamy koszulkę i wilgotną rozkładamy na płaskiej powierzchni, najlepiej na stole. Teraz możemy przystąpić do składania. Wzorów jest wiele najlepiej poszukać na YT. 

Skręconą koszulkę obwiązujemy gumkami recepturkami, by zabezpieczyć nasz wzór przed rozpadnięciem w wodzie. Taki pakunek możemy zanurzać w naszych barwnikach. Pamiętajmy o dodaniu do barwników, oprócz gorącej wody także łyżki soli, by zakonserwować nasz kolor. Na opakowaniu zalecane jest gotowanie koszulki przez godzinę, jednak kolor jest na tyle silny, że wystarczy kilka minut.

Gdy już zabarwimy naszą koszulkę w wymagany sposób, nie rozkładajmy jej od razu, lecz zostawmy w zamkniętym worku na ok 24 godziny.  Podejrzewam, że chroni to  koszulkę przed wyschnięciem, więc tkanina ma więcej czasu by podciągnąć kolor. Chodzi o to, by po rozłożeniu nie mieć białych plam w miejscach, gdzie koszulka była złożona (brednie, biały to tez kolor! :)).  Po odczekaniu doby i wyjęciu koszulki płuczemy ją pod bieżącą wodą do momentu, gdy woda stanie się przeźroczysta (koszulka przestanie puszczać farbę). Dopiero wtedy zdejmujemy gumki recepturki i po wyschnięciu możemy cieszyć się własnym tie-dyem.
Osobiście, prawidłowo zafarbować koszulkę udało mi się dopiero za trzecim razem, by pozbyć się białych plam.

Co wy na to? Próbował ktoś jeszcze tego? Podoba się? :) 
Moim zdaniem jeśli by się tym pobawić to wyszłoby bardzo ciekawe dzieło. Można składać koszulki nawet w taki sposób by powstała pacyfka, niestety trzeba polewać koszulkę i jest z tym więcej roboty, ale jak się już wprawie to spróbuję. Widziałam też robione właśnie tą technika i muszę przyznać, że wyszły cudownie! Tylko pozazdrościć takich!

niedziela, 19 sierpnia 2012

Moje nowe kochane akcesoria. :3

Ostatnio poszukiwałam czegoś ciekawego i znalazłam! :3
Połowy z tych rzeczy nie wiem gdzie założę i czy kiedykolwiek, ale wizualnie są cudowne.


Bransoletki w kolorach reggae zakupiłam w sklepie Bershka. 





Pierścioneczek  motylek jest oczojebny, ale jak zwykle nie ujęłam tego tak jakbym chciała. 
Zakupiłam go w New Yorker.




W tym pasku się zakochałam!! Nie wiem do czego go będę nosić, ani kiedy, ale musiałam go mieć! ^^
Top Secret



Moje piękne i cudne kokardki spineczki. Tak samo jak z paskiem nie wiem kiedy będę je nosić dziś dokupiłam kolejną (czerwoną w turkusowe kropeczki). Do moich włosów nie pasują niestety, ale bardzo ładnie wyglądają powieszone na ścianie. :)

Zakupiłam jeszcze czarny kapelusz, ale został już spakowany, ponieważ jutro wyjeżdżam.


A jakie są Wasze ulubione akcesoria? :D

sobota, 18 sierpnia 2012

Muzyczny Narkotyk

Heyooo! Założyłam kolejnego bloga (nie wiem po co mi ich tyle) o muzyce. 



Zapraszam serdecznie.




Obserwujcie i komentujcie, odwdzięczę się tym samym.

piątek, 17 sierpnia 2012

Peeling do twarzy Naturia

Peeling do twarzy Naturia firmy Joanna.

Wygląd:


Od producenta:


Konsystencja:


Cena:
Ok. 6 zł. za wydajne opakowanie 75 g.

Moja ocena produktu:
Peeling jest cudowny! Ma niesamowity zapach gruszki, ale wiem, że występuje również w innych wersjach. Jest bardzo wydajny i naprawdę skuteczny! Skóra po nim jest gładka i świeża przez wiele godzin! O godzinie 9:20 użyłam go i włączyłam stoper żeby dowiedzieć się ile czasu utrzymuje się ten efekt jednak przed chwilą go wyłączyłam bo moja skóra nadal jest milutka i stwierdziłam, że nie ma sensu mierzyć czasu dalej. :) Podoba mi się jego konsystencja- nie leje się (trafiłam ostatnio na jakiś niewypał i nic się nim nie dało zrobić), a wygląda raczej jak dobry krem.Jest dostępny praktycznie w każdej drogerii a cena jest przystępna, więc uważam, że wartko z niego korzystać. Ja na pewno pójdę po kolejne opakowanie. ^^



Pisała, jak zwykle Caroline.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

01.

Ohayooo, jestem Caroline, Caro w skrócie.  Jestem niepoprawną nastolatką, która mówi co jej na duszy gra. Pierwszy post i nigdy nie wiadomo co napisać. >.< Mam nadzieję, że będziecie tu zaglądać co jakiś czas tak jak ja :)

Więc co sądzicie o tych butkach: 



Strasznie chciałabym je mieć! Moim zdaniem są cudne, ale ta szpilka... Niestety jak dla mnie zbyt wysoka. Sama mam 170 cm. Byłabym wielkoludem. I czerwona podeszwa <33 ~Awww *.*